Jacques Rivette – wizjoner bohaterem retrospektywy

piątek, 7.7.2017 08:45 2312 0

Jednym z najważniejszych wydarzeń tegorocznej edycji festiwalu będzie retrospektywa filmów zmarłego w styczniu 2016 roku Jacques’a Rivette’a – mistrza francuskiej nowej fali, realisty i wizjonera, autora dzieł kultowych, często jednocześnie radykalnych i spektakularnych. Jest uznawany za autora pierwszego filmu nowofalowego (krótki Mat szewski z 1956 roku). W programie przeglądu znajdzie się jedenaście, w większości niepokazywanych w Polsce, dzieł mistrza, filmowca-enigmy, rozmiłowanego w każdym akcie kreacji i wyobraźni.

W programie znalazły się: nagrodzona w Locarno cudowna surrealistyczna fantazja Celina i Julia odpływają (1974); ponad czterogodzinny, niezwykły melodramat Miłość szalona (1969); Ściśle tajne (1998) z Jerzym Radziwiłowiczem; nagrodzona przez canneńskie jury słynna Piękna złośnica (1991) z niezapomnianym duetem Michel Piccoli i Emmanuelle Bèart; skandalizująca w swoim czasie Zakonnica (1966) ze wspaniałą Anną Kariną; niezwykły musical Ostrożnie: delikatnie (1995); eksplorujące temat relacji życia i teatru fascynujące Banda czterech (1989), późne arcydzieło Kto wie (2001) i debiutancki Paryż należy do nas (1961). Selekcję uzupełnią odrestaurowane filmy krótkometrażowe Rivette’a oraz intrygujący dokument o twórcy autorstwa Serge’a Daney i Claire Denis – Jacques Rivette, strażnik (1990).

Nie zabraknie kinofilskiej legendy, niezwykle rzadko prezentowanego, niemal 13-godzinnego Out 1 – opus magnum reżysera. Film zostanie pokazany w czterech częściach. Paradoksalnie, im bardziej wydłużały się filmy Rivette’a, tym mocniej skracały się ich scenariusze. Grający w Out 1 Michel Lonsdale wspominał kiedyś, że to jedno z najdłuższych dzieł w historii kina powstało w oparciu o gęsto zapisaną kartkę papieru. Metoda francuskiego reżysera zakładała bowiem, że film rodzi się na planie, a domyka go spojrzenie widza. Historie, jakie opowiadał mają szkatułkową konstrukcję, a wielopiętrowe intrygi pęcznieją, by w finale zamiast rozwiązania przynieść zamierzone, przewrotne narracyjne fiasko. Może dlatego tym mocno stylizowanym, często „odpływającym” w fantazję opowieściom tak doskonale udaje się uchwycić kapryśną nieprzewidywalność prawdziwego życia: zazwyczaj kończącego się cięciem, a nie eleganckim rozwiązaniem skomplikowanej intrygi, jaką są nasze losy. Niechęć Rivette’a do klasycznej narracji była także deklaracją absolutnej filmowej wolności i formalnej swobody.

Nie pozwolił, by ograniczał go czas czy gatunek, nie krępował aktorów gorsetem sztywnych oczekiwań, pozwalał im współtworzyć. Jerzy Radziwiłowicz, który grał w Ściśle tajne przyznaje: Rivette był zawsze w stanie szczególnej niepewności: nie dlatego jednak, że nie wiedział co robi – on po prostu wciąż sprawdzał co nam razem z tego wyjdzie. Wychodził z założenia, że jeśli nie pracuje się wspólnie, to się filmu zrobić nie da. Owo poczucie wspólnoty to jest bardzo piękna rzecz. Nie ze wszystkimi reżyserami się zdarza. 

Źródło: Informacja prasowa

Dodaj komentarz

Komentarze (0)