"Radio Armageddon. Transmisja" czyli bunt osobniczy [rozmowa]

piątek, 21.11.2014 10:51 4154 0

"Radio Armageddon. Transmisja" po prapremierze we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. O scenariuszu spektaklu i kwestii buntu mówi Jakub Żulczyk.

 

Tatiana Drzycimska: Wspólnie z Tomaszem Hynkiem napisał Pan scenariusz spektaklu „Radio Armageddon. Transmisja”, jednak nie uczestniczył Pan w próbach. Zatem – prapremiera to pierwszy kontakt z wersją sceniczną. Jakie wrażenia?

Jakub Żulczyk: Bardzo mi się podobało. Jest w tym przedstawieniu mnóstwo energii. Jest bardzo żywe, dynamiczne, kientyczne. Chciałem, żeby to tak wyglądało. Cieszę sie, że to się Tomkowi Hynkowi udało, że tekst, nad którym pracowaliśmy, żyje na scenie, że oddycha, wibruje.. Jestem naprawdę zadowolony.

TD: Scenografia Mirka Kaczmarka sprawia, że świat, który Pan opisał w powieści, jakby wiruje w kosmosie…

JŻ: Ta historia została w teatrze bardzo mocno odrealniona. Została też w pewnym sensie – tylko proszę mnie dobrze zrozumieć – sparodiowana. Uważam, że to bardzo dobrze, że to było bardzo temu tekstowi potrzebne – wprowadzenie pewnego oddechu, żartu, dwuznaczności, przymrużenia oka. I świetnie, że to jest trochę jakby z innej planety, momentami  niby science fiction, bo ta historia jest z jednej strony bardzo blisko życia, ale też – gdy pisałem powieść – chciałem, żeby była nieco nierealna.

Wydaje mi się, że dla ludzi młodych  to może być opowieść o nich, a nieco starsi mogą odebrać ją jako opowieść o pewnym rozgoryczeniu. Bo o czym jest książka i o czym jest spektakl "Radio Armageddon…"?  Między innymi o tym, że bunt – jako narracja, jako forma dyskursu – jest obecnie podstawowym motorem działań reklamowych, jednym z kół zamachowych kapitalizmu. Wolny rynek karmi się buntem. I ten moment rozgoryczenia – kiedy mając 28-38 lat spoglądamy wstecz na nasz młodzieńczy bunt i orientujemy się, że w ogóle się nie buntowaliśmy, tylko po prostu byliśmy w sklepie – może być, jak sądzę, tematem do rozważań po spektaklu dla ludzi po trzydziestce.

TD: Jeżeli bunt, to jaki? Czy bunt jest rzeczywiście czymś w pewnym wieku niezbędnym, bo inaczej nie potrafimy odnaleźć swojej ścieżki? A może  jest przereklamowany jako forma młodzieńczej aktywności?

JŻ: Nie chcę być żadnym guru. Mnie się wydaje, że narzędzia buntu w dzisiejszej rzeczywistości są dwa. Po pierwsze – odcinać od siebie sztuczne potrzeby, a po drugie być przyzwoitym człowiekiem i dbać o swój kręgosłup moralny i o swoją autonomię duchowo-intelektualną. Podstawą jest nasz bunt osobniczy.

Na koniec chciałem jeszcze powiedzieć o jednej rzeczy…Kiedy 6 lat temu ukazała się powieść "Radio Armageddon", wielu krytyków tej książki mówiło, że jest ona tak skąpana we współczesności, w codzienności, że za pół roku nikt jej już nie będzie rozumiał. Minęło sześć lat, i okazuje się, że współczesność to jest coś, co trwa trochę dłużej, niż parę miesięcy, a oprócz tego – w historii, którą napisałem i którą wyreżyserował Tomasz Hynek we Wrocławskim Teatrze Współczesnym, jest coś uniwersalnego. I bardzo mnie to cieszy.

Najbliższe spektakle odbędą się 22 i 23 listopada. Po spektaklu 23 listopada [który ropocznie się o 18.15] - spotkanie z aktorami, zespołami muzycznymi oraz z Jakubem Żulczykiem. Wstęp na spotkanie jest wolny. Początek ok. 20.30. 

W grudniu -  "Radio Armageddon..." od 18-go do 21-go.

fot.Tomasz Żurek

Dodaj komentarz

Komentarze (0)