Choroba na całe życie. "Nastolatki ukrywają objawy przed rodzicami"

niedziela, 3.4.2016 08:51 9303 0

Nie widać ich, ale potrafią nieźle dać w kość. W najgorszym przypadku potrzebna jest interwencja chirurgiczna. Jednak wcześnie wykryte i leczone, dają szanse na normalne życie.

Michał Brokos i profesor Barbara Iwańczak, kierownik Kliniki Pediatrii, Gastroenterologii i Żywienia Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego Nr 1 we Wrocławiu

Nieswoiste zapalenia jelit, bo o nich mowa, dotyczą głównie dorosłych, jednak coraz częściej obserwuje się występowanie tej choroby u dzieci w wieku rozwojowym.

- Na nieswoiste zapalenia jelit, do których zalicza się wrzodziejące zapalenie jelita grubego i chorobę Leśniowskiego-Crohna, chorują częściej nastolatki, jednak coraz więcej obserwuje się występowanie tej choroby u dzieci młodszych. Dzieci stanowią około 20-25 procent pacjentów dotkniętych NZJ – wyjaśnia nam profesor Barbara Iwańczak, gastrolog dziecięcy z Kliniki Pediatrii, Gastroenterologii i Żywienia przy Curie –Skłodowskiej we Wrocławiu.

Jak mówi profesor Iwańczak, przyczyny nieswoistych zapaleń jelit nie są do końca poznane, jednak można mówić o wzajemnym wpływie czynników genetycznych, środowiskowych i nieprawidłowej odpowiedzi układu immunologicznego przewodu pokarmowego powodujących niepoddający się kontroli stan zapalny jelit. - Niestety my nie potrafimy wyleczyć choroby, jednak dążymy do osiągnięcia remisji, czyli do ustąpienia objawów klinicznych oraz do gojenia błony śluzowej jelita. Wybór sposobu leczenia zależy od aktywności choroby. Stosowane leki hamują proces zapalny przewodu pokarmowego, ale równocześnie osłabiają odporność pacjenta. U pacjentów chorujących na nieswoiste zapalenie jelit organizm nie jest w stanie sam opanować procesu zapalnego. My podając leki, hamujemy zapalenie, ale jednocześnie osłabiamy odporność pacjenta. To jest coś za coś – wybór mniejszego zła.

Najpoważniejszym powikłaniem choroby Leśniowskiego-Crohna jest tworzenie się przetok i zwężeń, które zagrażają życiu pacjenta. Natomiast we wrzodziejącym zapaleniu jelita grubego, w przebiegu ciężkiego ostrego rzutu choroby, może dojść nawet do perforacji (pęknięcia, przedziurawienia) jelita.

Typowe objawy choroby L-C to zahamowanie rozwoju fizycznego dzieci, bóle brzucha, brak apetytu, osłabienie, stany gorączkowe, luźne stolce. Natomiast we wrzodziejącym zapalenia jelita grubego pierwszym objawem są nawracające biegunki z obecnością krwi i śluzu, parciem na stolec, bólami brzucha.

23-letni Michał Brokos zachorował na Leśniowskiego-Crohna 7 lat temu.

- O chorobie dowiedziałem się w 2009 roku. Początkowe objawy były zwyczajne, gdyż bolał mnie brzuch, miałem stany podgorączkowe i biegunkę, a że prowadziłem aktywny tryb życia, to lekarz stwierdził, że to nic takiego. Później jednak, po kolonoskopii, trafiłem do szpitala.

Brokos dodaje, że ważne jest, aby to właśnie lekarz pierwszego kontaktu zwrócił uwagę na niepokojące objawy. - Gdy zaczynałem chorować i miałem biegunkę, to się nie przejmowałem, ale po pewnym czasie zobaczyłem, że to trwa coraz dłużej i zacząłem się martwić. Wtedy też trafiłem do lekarza. Istotne jest, aby lekarze pierwszego kontaktu zwracali uwagę na takie niepokojące objawy.

- Dla nastolatków objawy choroby, takie jak biegunka czy obecność krwi w stolcu, są objawami krępującymi i pacjenci ukrywają te objawy przed rodzicami. Bardzo często się też zdarza, że pierwsze objawy są bagatelizowane przez nastolatki – podkreśla gastrolog i dodaje, że wprawdzie choroby NZJ należą do rzadko występujących, to jednak ostatnio coraz częściej u dzieci rozpoznaje się chorobę Leśniowskiego-Crohna. - Także mało prawdopodobne jest, aby czynnik genetyczny w okresie jednego czy dwóch pokoleń odgrywał aż taką rolę. Musi tu działać czynnik środowiskowy  - między innymi stres, sposób odżywiania i inne. Obserwujemy u dzieci zaostrzenia choroby, gdy mają niekorzystną sytuację rodzinną lub denerwują się klasówkami czy testami w szkole.

Istotne w leczeniu jest wsparcie rodziców i dobry kontakt młodego pacjenta z lekarzem. - My chcemy nauczyć naszych pacjentów żyć z tą chorobą, nie kalecząc w miarę możliwości ich dzieciństwa.

23-latek potwierdza, że na co dzień żyje normalnie. - Jeżeli nie ma zaostrzenia choroby, to normalnie żyję, a gdy się pojawia zaostrzenie, to czuję się osłabiony, chudnę, dosłownie nie mam siły wstać z łóżka.

- W klinice mamy ogółem około 200 chorych dzieci na NZJ. Dominują pacjenci z województwa dolnośląskiego, lecz także leczymy dzieci z województw ościennych, tj. opolskie, wielkopolskie i lubuskie - wylicza prof. Barbara Iwańczak.

Adriana Boruszewska Doba.pl

Dodaj komentarz

Komentarze (0)