Kliczko nie przyjechał na Kongres Regionów we Wrocławiu

czwartek, 18.6.2015 09:23 3208 0

Obok Klausa Wowereita, burmistrza Berlina w latach 2001-2014, miał być jednym z dwóch gości specjalnych dyskusji panelowej "Wschód, Zachód i Europa Środkowa. Podobne i różne problemy Samorządu. Wspólne pomysły na przyszłość". Mer Kijowa Vitalij Kliczko, nie pojawił się jednak w środę w Centrum Kongresowym Hali Stulecia, o czym uczestnicy Kongresu zostali poinformowani przez Tomasza Lisa (prowadzącego dyskusję) dosłownie kilka minut przed początkiem spotkania. Czemu Kliczko nie przyjechał, tego nie wiadomo. Wiadomo zaś, że w środę był w Bygodoszczy, gdzie podpisał memorandum z Pesą na dostawę na Ukrainę 50 nowczesnych tramwajów.

Od lewej: Tomasz Lis, Kaus Wowereit, Robert Biedroń i Wojciech Szczurek

Niby jeden nieobecny, a cała dyskusja mogłaby potoczyć się inaczej. Bo o ile Kliczko mógł zaproponować dyskusję międzynarodową i zdominować panel, przedstawiając sytuację samorządu na niestabilnej Ukrainie, tak dyskusja o samorządzie w Europie Środkowej – Wschód, Zachód, przerodziła się w dyskusję o polskim samorządzie. Prym w rozmowie wiódł bowiem Robert Biedroń, prezydent Słupska i Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni. Sam zaś Wowereit, skądinąd bardzo poważany przez Niemców, jak też i przez samą kanclerz Angelę Merkę, został "nakryty czapką", gdyż wszelkie jego próby zabrania głosu były kwitowane przez Roberta Biedronia słowami: Ale Klaus, wy macie państwo federalne. Tym sposobem od byłego burmistrza Berlina nie dowiedzieliśmy się za wiele, gdyż jego "federalna rzeczywistość" nie pasowała do naszej. Międzynarodowa dyskusja zeszła na iście polską, choć, według mnie, całkiem rzeczową rozmowę o kondycji naszego rodzimego samorządu. Pominę może uwagi samego Tomasza Lisa, który koniecznie próbował nawiązać w dyskusji do wyborów parlamentarnych.

Zarówno Wojciech Szczurek, sprawujący funkcję prezydenta Gdyni nieprzerwanie od 1998 roku, jak i całkiem" świeży" samorządowiec, jakim jest Robert Biedroń na stanowisku prezydenta Słupska, zwrócili uwagę na niepokojącą tendencję, a mianowicie recentralizację. – Państwo znów się centralizuje i nie ma możliwości, aby temu zapobiec, gdyż władza centralna po prostu kocha władzę – ocenił krytycznie Szczurek  i dodał, że większość samorządów musi wybierać między budową infrastruktury a jakością życia mieszkańców. – Większość stawia na poprawę instrktuktury, my zaś w Gdyni postawiliśmy na poprawę życia – kontynuował. Wtórował mu Biedroń, który właśnie na przykładzie Niemiec pokazał, że tam nie wszystkie uważne urzędy czy telewizje publiczne znajdują się w Berlinie. Większość z nich jest ulokowana poza Berlinem, podobnie jak stolice landów – są w mniejszych, a nie większych miastach.

Biedroń zwrócił uwagę na jeszcze jedną bardzo ważną sprawę – brak zrównoważonego rozwoju. 

Państwo nie ma odpowiedzi na brak równoważonego rozwoju. Wspiera się miasta metropolitalne kosztem mniejszych miast, takich jak np. Słupsk. A ludzie z małych miast uciekają, bo nie ma tam pracy i brak jest dobrego skomunikowania z wielką metropolią. Słowa Biedronia potwierdził Szczurek, który wskazał na badania dotyczące poziomu edukacji w metropolii i w miejscowościach oddalonych od niej o 20 km. Zasada była prosta – im dalej od metropolii, tym poziom nauczania i wykształcenie było niższe.  – Dziś miasta metropolitalne nie będą się rozwijać, jeżeli nie będą się w równym stopniu rozwijać miejscowości zlokalizowane przy metropolii.

Adriana Boruszewska Doba.pl

Dodaj komentarz

Komentarze (0)