Śląsk przegrywa z Arką po zaciętej walce

niedziela, 19.11.2017 19:20 956 0

W 16 kolejce Lotto Ekstraklasy Śląsk Wrocław przegrał na własnym stadionie z Arką Gdynia 1:2. WKS przeważał przez większość meczu, ale to goście zdołali strzelić jedną bramkę więcej.

foto. slaskwroclaw.pl

Niedzielne spotkanie przebiegało pod hasłem „Czas rewanżu”. Wrocławianie mieli bowiem w pamięci dwie tegoroczne porażki z zespołem z Pomorza. Oba mecze były jednak rozgrywane na gdyńskiej ziemi. Teraz, przy wsparciu własnych kibiców na Stadionie Wrocław, podopieczni Jana Urbana dostali okazję na wyrównanie rachunków. Pojedynek zapowiadał się na niezwykle wyrównany, bowiem starli się ze sobą ligowi sąsiedzi, których dzielił tylko jeden punkt. 

Śląsk dominuje…

Pierwsze minuty spotkania to wzajemne badanie się obu zespołów. Sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Piłkarze Śląska dłużej utrzymywali się przy piłce, ale ta krążyła głównie w środku pola. Aktywna była głównie lewa flanka WKS-u. Arka nastawiła się na grę z kontrataku i wyczekiwała swojej szansy. Ta nadeszła w 13 minucie, gdy sam na sam z Wrąblem wyszedł Szymon Nowicki. Pomocnik jednak za mocno wypuścił sobie piłkę i złapał ją golkiper Śląska. W odpowiedzi indywidualną akcję przeprowadził Robert Pich, ale gdy już wpadł w pole karne zabrakło mu zimnej krwi przy wykończeniu akcji. Z czasem przewaga wrocławian zarysowywała się coraz bardziej. Największe zagrożenie gospodarze stwarzali po rzutach rożnych. W 26 minucie piłka po takim stałym fragmencie gry trafiła na głowę Celebana, którego strzał instynktownie wybił Pavels Steinbors. 10 minut później kolejny rzut rożny na bramkę mógł zamienić Celeban, ale i on minimalnie chybił. Swoje okazje mieli też Piech i Pich. 

…a Arka strzela

Gdynianie co jakiś czas odgryzali się Śląskowi groźnymi kontrami, ale do zmiany wyniku meczu doszło dopiero w ostatniej akcji pierwszej połowy. To, co było najgroźniejszą bronią :Trójkolorowych” w tej części gry – rzuty rożne, przyniosło bramkę Arce. Po dośrodkowaniu z kornera gola strzałem głową zdobył były gracz  Śląska – Antoni Łukaszewicz. Sekundy po tej akcji sędzia zaprosił zawodników na przerwę. 

Koszmar gospodarzy po przerwie

Drugą połowę ponownie to Śląsk rozpoczął z większym animuszem. Dużą chęć do gry wykazywał Kosecki, rozrywając obronę gości rajdami na lewym skrzydle. W 51 minucie gospodarze otrzymali kolejny cios. Dośrodkowanie z rzutu wolnego spadło na głowę Damiana Zbozienia, który z najbliższej odległości pokonał Kubę Wrąbla. Wrocławianie przy tej akcji popełnili spore błędy w kryciu, które wykorzystał defensor Arki. Zawodnicy Jana Urbana przegrywali już dwiema bramkami, ale nie zamierzali się poddać. 

Piękny gol Piecha daje nadzieję 

W 66 minucie spotkania kibice na Stadionie Wrocław obejrzeli prawdopodobnie jedną z najładniejszych bramek całego sezonu. Mariusz Pawelec wykonywał rzut z autu, piłkę w polu karnym przedłużył Tarasovs, a ta trafiła do Piecha, który efektownym strzałem przewrotką zdobył gola kontaktowego. Śląsk ruszył za ciosem, chwilę później Celeban mógł wyrównać wynik meczu, ale futbolówkę z linii bramkowej po jego uderzeniu wybili obrońcy Arki. W 73 minucie do siatki trafił Marcin Robak, ale sędzia dopatrzył się w tej sytuacji pozycji spalonej. WKS mocno naciskał – z dystansu próbował Chrapek, jednak minimalnie obok słupka. Otwarta gra gospodarzy prowokowała kontry gości – jedną z nich w 80 minucie przerwał faulem Augusto, za co otrzymał czerwoną kartkę i ostatnie fragmenty spotkania Śląsk grał w osłabieniu. To nieco ostudziło zapędy drużyny Urbana, a Arka przejęła kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Ostatecznie, pomimo ambitnej postawy, Śląsk Wrocław nie odrobił strat i przegrał z zespołem z Gdyni 1:2.  

Śląsk Wrocław – Arka Gdynia 1:2

Bramki: Piech66’- Łukaszewicz45’; Zbozień51’ 

Śląsk: Wrąbel – Pawelec, Celeban, Tarasovs, Augusto – Chrapek(77’Madej), Vacek(62’ Riera), Pich, Kosecki – Piech, Robak. 

Arka: Steinbors - Zbozień, Marcjanik, Helstrup, Marciniak - Łukasiewicz – Nowicki(46’Kun), Krivets, Szwoch, Piesio (89’Socha)– Jurado(70’Siemaszko)

Źródło/Wrocław.pl 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)