Śląsk wysoko przegrywa z Koroną w Kielcach

sobota, 4.11.2017 10:00 1134 0

W spotkaniu 15 kolejki LOTTO Ekstraklasy Korona Kielce pokonała Śląsk Wrocław 3:0. WKS był cieniem drużyny, która tydzień wcześniej efektownie ograła Pogoń Szczecin.

Przed pierwszym gwizdkiem wrocławianie wciąż mieli do wymazania jedną, niechlubną statystykę z trwającego sezonu. Starcie z Koroną zamykało pierwszą część rundy zasadniczej rozgrywek, a podopieczni Jana Urbana nadal nie wygrali meczu na wyjeździe.

Kolporter Arena w Kielcach stała się kolejną twierdzą, której mury próbował sforsować trójkolorowy walec z Wrocławia. Aby tego dokonać, szkoleniowiec gości posłał na boisko tę samą „jedenastkę”, która nie tak dawno rozbiła we Wrocławiu Pogoń Szczecin 3:0. Ponownie zatem mogliśmy oglądać eksperymentalne ustawienie z Robertem Pichem na prawej obronie, Vackiem na skrzydle i duetem Piech – Robak z przodu. Zadanie przed Śląskiem jednak niełatwe, bowiem i Korona znajduje się na zwycięskiej ścieżce, a ich ostatnia wyjazdowa wygrana w Gdańsku z Lechią 5:0 była najwyższą w historii ich występów w Ekstraklasie.

Intensywny początek gospodarzy

Kielczanie od samego początku ruszyli na Śląsk chcąc szybko narzucić swoje warunki gry. Wrocławianie jednak grali uważnie w obronie, przerywając ataki Korony. W 7 minucie w sytuacji sam na sam znalazł się napastnik gospodarzy – Gruzin Kaczarawa, ale sędzia przerwał akcję odgwizdując spalonego. Dwie minuty później to Śląsk mógł wyjść na prowadzenie. Piłkę na 16 metr otrzymał Chrapek i huknął bez zastanowienia na bramkę Gostomskiego, który czubkami palców strącił futbolówkę na poprzeczkę. To była, jak się później okazało, najlepsza akcja Śląska w tej połowie. Z każdą minutą to Korona zaczynała dominować.

Gol będący kwestią czasu

Zawodnicy szwajcarskiego trenera Gino Lettieriego prezentowali się lepiej od graczy Jana Urbana, a swoją przewagę w końcu udokumentowali golem. W 24 minucie Jakub Wrąbel sfaulował napastnika z Kielc Kaczarawę. Arbiter nie miał innego wyjścia jak podyktowanie rzutu karnego. Do piłki podszedł Cvijanović i nie dał szans golkiperowi „Trójkolorowych”.

Wrocławianie przegrywali 0:1, a ich rywale szli za ciosem. Dwie świetne sytuacje miał Mateusz Możdżeń, ale jego strzały w 37 i 38 minucie efektownie zatrzymał Wrąbel. To on był jednym z najlepszych zawodników po stronie Śląska.

Korona mimo kilku szans raziła nieskutecznością i po 45 minutach mieliśmy rezultat 1:0

Zabójcze 5 minut

Po przerwie kibice w Kielcach oglądali brzydszy fragment spotkania. Mecz wyraźnie się zaostrzył, a zawodnicy zamiast skupić się na grze w piłkę urządzali polowanie na własne nogi. Sytuacja unormował się od około 60 minuty. Wtedy ciekawą indywidualną akcję przeprowadził Pich, ale zabrakło wykończenia strzałem. W 67 minucie gospodarze podwyższyli rezultat. Po dośrodkowaniu Kallaste z bocznego sektora boiska do strzału głową doszedł Możdżeń. Piłka nie wpadła jednak do bramki, lecz trafiła pod nogi Kaczarawy, który dopełnił formalności.

Pięć minut później wrocławianie zostali znokautowani. W polu karnym Śląska ponownie niepilnowany był Kaczarawa, który odegrał do Cvijanovicia, a ten przytomnie umieścił futbolówkę w siatce. Po 72 minutach było 3:0 dla Kielc i niewiele wskazywało, że obraz gry się zmieni.

Słaby mecz rozgrywał Marcin Robak, który daleko był od swojej strzeleckiej formy z ostatnich meczów. W strugach padającego deszczu to drużyna Korony prowadziła grę i kontrolowała przebieg spotkania. Na domiar złego w końcówce boisko na noszach opuścił Djordje Cotra. Wynik nie uległ już zmianie. Śląsk Wrocław poległ w Kielcach 0:3 i w tym sezonie nadal pozostaje bez zwycięstwa na wyjeździe.

Korona Kielce – Śląsk Wrocław 3:0

Bramki: Cvijanović 26’; 72’, Kaczarawa 67’

Korona: Gostomski – Rymaniak, Kovacević, Kallaste, Cvijanović – Żubrowski, Możdżeń, Cebula - Kaczarawa, Rosiano

Śląsk: Wrąbel - Pich, Pawelec, Celeban, Čotra - Kosecki, Chrapek, Srnić, Vacek - Piech, Robak

Źródło: Wrocław.pl Foto. Śląsk Wrocław

Dodaj komentarz

Komentarze (0)